Formuła 1 GP Kataru

Formuła 1 po dwóch latach przerwy powróciła do Kataru na tor Losail International Circuit. Piątkowe kwalifikacje zwyciężył Max Verstappen, pokonując obu kierowców Mercedesa. Świetne tempo w kwalifikacjach mieli także zawodnicy McLarena. Obaj jednak złamali limity toru podczas ostatnich przejazdów w Q3 i ich okrążenia zostały unieważnione. Żaden z nich nie zamierzał przez to odpuszczać i w sesji Sprint Shootout zakwalifikowali się na pierwszych dwóch miejscach. Sobotni Sprint bardzo dobrze rozpoczął George Russel, który na miękkiej mieszance opon przeskoczył na pierwszą pozycję. Brytyjczyk nie zdołał jednak utrzymać prowadzenia i na 11 okrążeniu wyprzedził go Oscar Piastri, który po raz pierwszy w karierze zwyciężył wyścig sprinterski. W ślad za Australijczykiem poszedł Max Verstappen, dojeżdżając na drugim miejscu i zostając tym samym trzykrotnym mistrzem świata F1. Trzecie miejsce i 6 punktów zdobył Brytyjczyk Lando Norris. Świetne ostatnie okrążenia pojechał także Lewis Hamilton, wyprzedając obu kierowców Ferrari i wskakując na piąte miejsce. Niedzielny wyścig fatalnie zaczął się dla zawodników Mercedesa, którzy zderzyli się ze sobą na dojeździe do pierwszego zakrętu. Dla Lewisa Hamiltona oznaczało to koniec wyścigu, a George Russel spadł na sam koniec stawki. Prowadzenie przez większość czasu utrzymywał Max Verstappen. Holender jechał równym oraz stabilnym tempem i bez większego problemu sięgnął po 49 zwycięstwo w swojej karierze. Drugie miejsce po starcie z szóstej pozycji zdobył Oscar Piastri. Australijczyk ponownie pokazał, że potrafi utrzymywać bardzo dobre tempo w wyścigu i może regularnie liczyć się w walce o podium. Świetny występ zaliczył także jego kolega z zespołu Lando Norris. Po nieudanych kwalfikacjach i starcie z 10 miejsca Brytyjczyk przebił się na trzecie miejsce i zaczął także doganiać Piastriego. Polecenia zespołowe zmusiły go jednak, aby nie atakował kolegi z zespołu i tym samym dojechał na najniższym stopniu podium. Po wyścigu w Katarze czeka kierowców dwutygodniowa przerwa, zanim powrócą do rywalizacji na torze w Texasie.

Formuła 1 GP Japonii

Na 16 rundę sezonu 2023 Formuła 1 zawitała w Japonii na słynnym torze Suzuka. Po niezbyt udanym Grand Prix Singapuru obecny lider klasyfikacji generalnej Max Verstappen ponownie pokazał, że jest w świetnej formie i był głównym kandydatem do zwycięstwa niedzielnego wyścigu. Holender zaczął weekend od wygrania wszystkich trzech treningów, a następnie w sobotę zgarnął pole position z czasem 1:28.877. Bardzo dobrze w kwalifikacjach poradzili sobie także obaj kierowcy McLarena. Oscar Piastri zakwalifikował się na drugiej pozycji, a jego kolega z zespołu Lando Norris na trzeciej. Początek wyścigu był dla niektórych kierowców trochę chaotyczny. Max Verstappen mimo nie najlepszego startu zdołał obronić pierwsze miejsce przed Lando Norrisem, który dzięki świetnej reakcji na starcie, przebił się na drugą pozycję. W środku stawki doszło z kolei do paru incydentów i na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa. Do alei serwisowej musieli zjechać m.in. obaj kierowcy Williamsa oraz wicelider klasyfikacji mistrzostw Sergio Perez. Dla Meksykanina nie był to koniec przygód. Na 12 okrążeniu doszło do kolizji między nim a Kevinem Magnussenem i zespół postanowił ostatecznie wycofać Pereza z dalszej rywalizacji. Po restarcie Verstappen bez problemu odjechał rywalom i stale powiększał swoją przewagę. Za nim dzięki wcześniejszej zmianie opon na drugim miejscu podążał Oscar Piastri, jednak szybko zbliżał się do niego Lando Norris i 27 okrążeniu doszło do zamiany pozycji. W dalszej części wyścigu sytuacja na czele się trochę uspokoiła i każdy kierowca trzymał się własnej strategii. Jedynie George Russel postanowił pojechać na jeden pit stop. Niestety jak się później okazało, nie było to najlepsze rozwiązanie i Brytyjczyk ukończył wyścig na siódmym miejscu za Carlosem Sainzem i swoim kolegą z zespołu Lewisem Hamiltonem. Zwycięzcą wyścigu z przewagą prawie 20 sekund był, nie kto inny, jak Max Verstappen, który zdominował ten weekend. Oprócz trzynastej wygranej Verstappena w sezonie, Red Bull świętował po wyścigu także szóste mistrzostwo świata wśród konstruktorów. Duże powody do zadowolenia miał również McLaren. Lando Norris ukończył zmagania na drugim miejscu, a Oscar Piastri dojechał na trzeciej pozycji, zdobywając tym samym swoje pierwsze podium w F1. Za dwa tygodnie kierowcy i zespoły przeniosą się do Kataru, gdzie podczas weekendu wyścigowego czekać nas będzie także sobotni Sprint.

Formuła 1 GP Singapuru

Kolejny nocny wyścig F1 miał miejsce w Singapurze na torze Marina Bay. W tym roku obiekt przeszedł pewne zmiany. Nitka toru została skrócona o cztery zakręty, co umożliwiło stworzenie kolejnej prostej i tym, samym okazji do wyprzedzania. Kwalifikację drugi raz z rzędu zwyciężył Carlos Sainz. Hiszpan od początku weekendu czuł się bardzo dobrze na tym torze i był jednym z kandydatów do zwycięstwa. Start wyścigu przebiegł dla kierowców Ferrari bardzo dobrze. Sainz obronił pierwszą pozycję, a za nim jechał Charles Leclerc, który zdołał wyprzedzić George’a Russela. Duet Ferrari utrzymywał się na pierwszych dwóch miejscach, aż do 18 okrążenia. Na torze pojawiła się wtedy neutralizacja wywołana przez incydent Logana Sargeanta. Sędziowie zdecydowali wypuścić na tor samochód bezpieczeństwa i od razu większość kierowców postanowiła zjechać do alei serwisowej na zmianę opon. Na odwrotnej strategii byli z kolei kierowcy Red Bulla. Zarówno Max Verstappen, jak i Sergio Perez po nieudanych kwalifikacjach, wystartowali do wyścigów na twardych oponach i zdecydowali się na późny pit stop, aby następnie dojechać do mety na pośredniej mieszance. Bardzo dużo na zjeździe do alei serwisowej stracił Charles Leclerc, który został przyblokowany przez kierowców mercedesa i spadł na szóste miejsce. 43 okrążenie okazało się pechowe dla Estebana Ocona. Francuz musiał wycofać się z wyścigu, po tym, jak awarii uległa skrzynia biegów w jego bolidzie. Na torze pojawiła się kojenia neutralizacja, z której postanowili skorzystać kierowcy mercedesa, zjeżdżając po świeży komplet opon. Na czele znajdowali, dzięki temu Carlos Sainz i Lando Norris. Obaj starali się pomóc sobie nawzajem, aby obronić pierwsze dwa miejsca. Zarówno George Russel, jak Lewis Hamilton mimo systemu DRS oraz świeższych opon nie byli w stanie wyprzedzić pierwszej dwójki. Walka trwała jednak do samego końca i nikt nie zamierzał odpuścić. Niestety dla Russela niewielki błąd i dotknięcie ściany na ostatnim okrążeniu skutkował zniszczeniem zawieszenie i Brytyjczyk zakończył swój wyścig w bandzie. Trzecie miejsce zyskał, dzięki temu Lewis Hamilton. Zwycięzcą wyścigu po raz pierwszy w tym roku został Carlos Sainz, a na drugim miejscu dojechał jego były kolega z zespołu Lando Norris. Podsumowując Grand Prix Singapuru: uważam, że był to jak na razie najciekawszy wyścig sezonu, podczas którego poznaliśmy nowego zwycięzcę tego roku oraz na podium nie stanął żaden z kierowców Red Bull Racing. Już za tydzień czeka nas kolejny wyścig na słynnym japońskim torze Suzuka.

Formuła 1 GP Włoch

Formuła 1 ponownie zawitała na słynnej włoskiej świątyni prędkości Autodromo Nazionale Monza. Była to ostatnia runda mistrzostw świata F1 w Europie. Od samych treningów bardzo dobre tempo mieli kierowcy Ferrari. Carlos Sainz w ostatnim przejeździe w Q3 zdołał pokonać nie tylko swojego kolegę z zespołu, ale także Maxa Verstappena. Dla Hiszpana było to pierwsze pole position w sezonie i zależało mu, aby przełożyć je także na pierwsze zwycięstwo. Niedzielne zmagania rozpoczęły się pechowo dla Yukiego Tsunody, który po problemach ze swoim bolidem, już na okrążeniu formującym zakończył swój wyścig. Start został przez to opóźniony, jednak od razu po zabraniu bolidu Japończyka, można było rozpocząć rywalizację. Pierwsze minuty wyścigu przebiegły dosyć spokojnie. Sainz obronił pierwszą pozycję, a następnie starał się uciec rywalom. Nie było to jednak takie łatwe. Przewaga mocy oraz prędkości bolidów Red Bulla sprawiły, że Verstappen utrzymywał się poniżej sekundy za Sainzem i próbował zaatakować pierwszą pozycję. Sainz pokazał naprawdę świetną jazdę defensywną i odpierał ataki Holendra. Niestety na 15 okrążeniu popełnił błąd i zblokował koła na dojeździe do pierwszego zakrętu. Verstappen wykorzystał tę okazję i tuż przed drugą szykaną wyprzedził Hiszpana, obejmując tym samym prowadzenie w wyścigu. Zaciętą walkę toczyli także George Russel i Sergio Perez, z której to Meksykanin wyszedł zwycięsko i wskoczył na czwarte miejsce. Na 32 okrążeniu Perez dogonił Leclerca i bez większego problemu z pomocą DRS odebrał mu trzecią pozycję. Nie był to jednak koniec pogoni Meksykanina. 14 okrążeń później dopadł także Carlosa Sainza, który mimo próby obrony drugiej pozycji, musiał uznać wyższość Pereza. Okrążenie później wydawało się, że straci miejsce także na rzecz kolegi z zespołu. Leclerc popełnił, jednak podobny błąd, blokując koła do pierwszego zakrętu, dzięki czemu Sainz z powrotem odzyskał trzecią lokatę. W międzyczasie mogliśmy podziwiać walkę Lewisa Hamiltona i Oscara Piastriego, która zakończyła się małą kolizją. Sędziowie uznali Brytyjczyka za winnego i otrzymał 5 sekund kary. Mimo to zdołał wyprzedzić jeszcze Lando Norrisa oraz Alexa Albona i ostatecznie uklasyfikował się na szóstym miejscu za jego kolegą z zespołu George’em Russelem. Na czele niepokonany Max Verstappen po 51 okrążeniach ukończył zmagania na pierwszym miejscu, ustanawiając tym samym nowy rekord, 10 zwycięstw z rzędu. 6 sekund za nim na metę wpadł Sergio Perez, a trzeci dojechał Carlos Sainz. Red Bull ponownie pokazał wszystkim, że nie zwalnia z tempa i jest w stanie wygrać na każdym torze. Za dwa tygodnie czeka nas wyścig o Grand Prix Singapuru, gdzie jak co roku kierowcy będą rywalizować po zachodzie słońca.

Formuła 1 GP Holandii

Tor Zandvoort gościł pierwszą rudną F1 po przerwie wakacyjnej. Wyniki kwalifikacji były jednak takie same, jak w pierwszej połowie sezonu. Pole position zdobył Max Verstappen z czasem 1:10.567. Obok niego z drugiej pozycji ruszył Lando Norris, a drugi rząd należał do George’a Russela i Alexa Albona, który wyrównał tym samym swoją najlepszą pozycję startową. Wyścig rozpoczął się na suchej nawierzchni, jednak już na pierwszym okrążeniu na torze pojawiły się kroplę deszczu. Wielu kierowców postanowiło od razu zjechać do alei serwisowej na zmianę opon, a inni zdecydowali zaczekać, co jak się później okazało, nie było dobrą strategią. Nowym liderem wyścigu został Sergio Perez, a za nim podążał Guanyu Zhou i Pierre Gasly. Gdy tor zaczął przesychać, na pierwsze miejsce ponownie wskoczył Max Verstappen, który dzięki wcześniejszej zmianie opon wyprzedził swojego kolegę z zespołu. Na 16 okrążeniu z wyścigu odpadł Logan Sargeant i na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa. Po wznowieniu rywalizacji, duet Red Bulla prowadził stawkę, aż do 62 okrążenia. Na torze ponownie pojawił się wtedy deszcz i podobnie jak na początku wyścigu, kierowcy musieli zmienić opony na przejściowe. Z każdym kolejnym okrążeniem opady jednak się nasilały i wielu zawodników miało problem, aby utrzymać się na torze. Do takich należał między innymi Guanyu Zhou, który stracił panowanie nad swoim bolidem i rozbił się w pierwszym zakręcie. Oznaczało to kolejną neutralizację i wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Wyścig został wznowiony na 6 okrążeń przed końcem i od razu Max Verstappen zaczął odjeżdżać od rywali. Holender zwyciężył Grand Prix Holandii z przewagą prawie 4 sekund, wyrównując tym samym rekord Sebastiana Vettela, dziewięciu zwycięstw z rzędu. Drugie miejsce i tym samym kolejne podium dla Astona Martina zdobył Fernando Alonso, a za nim dojechał Sergio Perez. Meksykanin otrzymał jednak karę od sędziów i spadł ostatecznie na czwartą pozycję. Dzięki temu na trzecie miejsce wskoczył kierowca Alpha Tauri Pierre Gasly. Weekend w Holandii dostarczył nam naprawdę mnóstwo emocji i intensywnego ścigania. Już za tydzień czeka nas kolejny wyścig, tym razem na słynnym włoskim torze Monza.

Formuła 1 GP Belgii

Verstappen wygrywa po raz ósmy z rzędu. Ostatnia rudna sezonu przed przerwą wakacyjną odbyła się na torze Spa-Francorchamps. Piątkowe kwalifikacje zwyciężył Max Verstappen z czasem 1:46.168. Holender otrzymał jednak karę przesunięcia o 5 pól na starcie za wymianę skrzyni biegów w jego bolidzie. Z pole position wystartował, dzięki temu Charles Leclerc. Monakijczyk mimo dobrego startu, nie zdołał obronić się przed Sergio Perezem, który wykorzystując strugę na prostej kemmel przedarł się na pierwszą lokatę. Meksykanin prowadził tak do 17 okrążenia, kiedy to dogonił go Max Verstappen. Dwukrotny mistrz świata bez problemu wyprzedził swojego kolegę z zespołu, zostając nowym liderem. Verstappen ponownie jechał, jakby w innej lidze, bez problemu, odjeżdżając od reszty stawki. Po 44 okrążeniach dojechał do mety z przewagą 22 sekund nad drugim Sergio Perezem, za którym z kolei ze stratą 10 sekund dojechał Charles Leclerc. W sobotę Sprint został opóźniony przez ulewne opady deszczu. Wszyscy kierowcy zdecydowali się wystartować na deszczówkach. Tor zaczął, jednak przesychać znacznie szybciej, niż się spodziewano i już po pierwszym okrążeniu połowa stawki zjechała do alei serwisowej po opony przejściowe. Jednym z niewielu, który postanowił zostać na torze był Max Verstappen. Strategia Holendra okazała się jednak nie najlepsza i spadł na drugą pozycję. Liderem wyścigu po raz pierwszy w karierze został, dzięki temu Oscar Piastri. Australijczyk mimo naprawdę dobrego tempa nie był w stanie utrzymać za sobą Maxa Verstappena, który tuż po restarcie odzyskał utraconą pozycję. Dla Verstappena był to drugi wygrany sprint w tym roku, a dla Oscara Piastriego pierwsze podium w F1. Na trzecim miejscu ze stratą 10 sekund do lidera dojechał Pierre Gasly. Po weekendzie w Belgii, następna runda sezonu odbędzie się na torze Zandvoort. Najpierw kierowców czeka jednak miesięczna przerwa wakacyjna, podczas której tradycyjnie fabryki zespołów będą zamknięte przez 14 dni.

Formuła 1 GP Węgier

Red Bull i Verstappen ponownie dominują wyścig. Jak co roku Formuła 1 zawitała na Węgrzech i torze Hungaroring. Jest to obiekt, na którym najwięcej razy wygrywał siedmiokrotny mistrz świata Lewis Hamilton. Brytyjczyk mógł się również pochwalić ośmioma zdobytymi pole position. W tym roku rekord ten został niespodziewanie pobity. Podczas ostatniego przejazdu w Q3 Hamilton zdołał pokonać Maxa Verstappena o zaledwie 0.003 sekundy, zdobywając tym samym rekordowe dziewiąte pole position na tym samym torze. Verstappen nie zamierzał jednak odpuszczać i już na dojeździe do pierwszego zakrętu objął prowadzenie. Całą sytuację wykorzystał Oscar Piastri, przeskakując z czwartej pozycji na drugą, a za nim podążał jego kolega z zespołu Lando Norris. Gdy zaczęły się zjazdy do alei serwisowej klasyfikacja uległa jednak zmianie. Drugą pozycję objął Lando Norris, a na trzecie miejsce po znakomitym stincie wskoczył Sergio Perez. Walkę o czwartą pozycję stoczyli Lewis Hamilton i Oscar Piastri. Mimo naprawdę solidnego tempa ze strony debiutanta, znaczna przewaga opon po stronie Hamilton pozwoliła mu bez większego problemu odebrać czwarte miejsce. Za nimi świetną jazdę zaprezentował George Russel. Po dosyć pechowych i nieudanych kwalifikacjach, Brytyjczyk wystartował to wyścigu z odległej 18 pozycji. Mimo to zdołał przebić się na szóste miejsce i zdobyć 8 punktów do klasyfikacji generalnej. Nie najlepiej poradzili sobie z kolei kierowcy Ferrari oraz Astona Martina. Cała czwórka ukończyła zmagania na ostatnich czterech punktowych miejscach, bez jakichkolwiek szans na walkę o podium. Daleko z przodu, z przewagą ponad 30 sekund nad Lando Norrisem i Sergio Perezem, na pierwszej pozycji dojechał Max Verstappen. Dla Holendra było t siódme zwycięstwo z rzędu i jak sam stwierdził, na pewno nieostatnie. Za tydzień czeka kierowców ostatnia runda przed przerwą wakacyjną na słynnym torze Spa-Francorchamps.

Formuła 1 GP Wielkiej Brytanii 

Max Verstappen triumfuje na Silverstone. 9 lipca w Wielkiej Brytanii odbyła się dziesiąta runda mistrzostw świata F1. Jak co wyścig faworytami były oczywiście samochody Red Bulla, a głównie Max Verstappen. W treningach bardzo dobre tempo prezentowali obaj kierowcy Williamsa. Zarówno Alex Albon, jak i Logan Sargeant byli zadowoleni ze swoich bolidów i liczyli na solidny wynik. W kwalifikacjach niesamowicie szybkie okazały się McLareny. Debiutant Oscar Piastri zakwalifikował się na trzeciej pozycji, a jego kolega z zespołu Lando Norris wystartował do niedzielnego wyścigu z pierwszego rzędu. Jedynie Verstappen był w stanie pojechać szybciej od Brytyjczyka, zdobywając tym samym pole position z czasem 1:26.720. Norris nie dawał jednak za wygraną i odgryzł się na starcie wyścigu, odbierając pozycję lidera. Utrzymywał się tak na czele do 5 okrążenia. Niestety, gdy tylko Verstappen znalazł się w zasięgu DRS, bez problemu odzyskał pierwsze miejsce i następnie zaczął powoli odjeżdżać rywalom. Na 33 okrążeniu z wyścigu odpadł Kevin Magnussen. Z uwagi, że samochód Duńczyka stał bezpośrednio na torze, sędziowie zdecydowali się wypuścić samochód bezpieczeństwa. Dało to szansę kierowcom zjechania do alei serwisowej. Na całej neutralizacji dużo zyskał Lewis Hamilton, przeskakując na trzecią pozycję. Na miększej mieszance siedmiokrotny mistrz świata próbował zaatakować drugiego Lando Norrisa, jednak bezskutecznie. McLaren w ten weekend był zdecydowanie drugim najszybszym zespołem, co tylko potwierdziły końcowe wyniki wyścigu. Drugie miejsce i tym samym pierwsze podium w sezonie dla Lando Norrisa oraz czwarte miejsce dla Oscara Piastriego. Na pierwszej pozycji szósty raz z rzędu dojechał Max Verstappen, a niecałe 8 sekund za nim na trzecim miejscu przeciął linię mety Lewis Hamilton. Stawka na Silverstone była nieco bardziej zbliżona do siebie, a rywalizacja między zespołami wydawała się wyrównana. Czy w kolejnych wyścigach będzie podobnie? Dowiemy się tego za dwa tygodnie 23 lipca podczas Grand Prix Węgier.

Formuła 1 GP Austrii

Grand Prix Austrii ponownie padło łupem Maxa Verstappena i Red Bulla. Dziewiąta runda sezonu 2023 odbyła się na torze Red Bull Ring. Był to drugi w tym roku weekend, podczas którego zawodnicy mieli do przejechania Sprint. Pole position w kwalifikacjach zwyciężył Max Verstappen z czasem 1:04.3. Obok niego na starcie w niedziele ustawił się Charles Leclerc, a z drugiego rzędu ruszyli Carlos Sainz i Lando Norris. Wyniki Sprint Shootout wyglądały podobnie. Verstappen ponownie na czele, tym razem przed Sergio Perezem i Lando Norrisem. Sobotni Sprint rozpoczął się na mokrej nawierzchni, co zdecydowanie nie ułatwiło kierowcom rywalizacji. Bardzo dobrze wystartował Sergio Perez, wyprzedzając swojego kolegę z zespołu. Radość u Meksykaninem nietrwała jednak zbyt długo. Już na trzecim zakręcie Verstappen odgryzł się późnym atakiem i odebrał utraconą wcześniej pozycję lidera. Dalsza część wyścigu była dla Holendra bezproblemowa. Z każdym kolejnym okrążeniem powiększał swoją przewagę nad rywalami i zwyciężył swój pierwszy Sprint w sezonie. Drugi ze stratą 21 sekund dojechał Sergio Perez, a trzecie miejsce zgarnął Carlos Sainz. Niedzielny wyścig główny odbył się już na suchej nawierzchni i kierowcy wystartowali na gładkich oponach. Mimo innych warunków pogodowych tempo samochodów Red Bulla było wciąż najlepsze z całej stawki. Verstappen podobnie, jak w Sprincie był niedościgniony i prowadził, aż do 25 okrążenia i momentu zjazdu po nowe opony. Prowadzenie przejęli wtedy Charles Leclerc i Carlos Sainz, którzy wcześniej skorzystali z wirtualnej neutralizacji i zawitali u swoich mechaników. Jednak, jak się później okazało, odebranie pozycji lidera przez Verstappena było tylko kwestią 10 okrążeń. Gdy tylko opony u Holendra nabrały odpowiedniej temperatury, bez problemu poradził sobie z duetem Ferrari i wypracował kolejną przewagę, aby móc na sam koniec zdobyć także najszybsze okrężnie. Dla Red Bulla i Maxa był to wręcz idealny weekend. Bardzo dobrą jazdę zaprezentował również Sergio Perez. Po słabych kwalifikacjach i starcie z odległej 15 pozycji dojechał do mety na trzecim miejscu, zgarniając cenne 15 punktów. Drugie miejsce i tym samym drugie podium w sezonie zdobył Charles Leclerc. Po wyścigu klasyfikacja końcowa uległa jednak zmianie. Sędziowie dopatrzyli się u wielu kierowców wyjazdów poza limity toru i postanowili ukarać ich karą czasową. Skorzystał na tym między innymi Lando Norris, awansując na czwarte miejsce tuż za podium. Formuła 1 wciąż nie zwalnia z tempa. Za tydzień kolejna runda mistrzowskiego sezonu na słynnym torze Silverstone w Wielkiej Brytanii.

Formuła 1 GP Kanady

Formuła 1 ponownie w Ameryce północnej, jednak tym razem kierowcy i zespoły zawitali w Kanadzie na torze Gilles Villeneuve. Przez niemal cały weekend zawodnicy zmagali się ze zmiennymi warunkami pogodowymi. Kwalifikacje rozpoczęły się lekkimi opadami deszczu, następnie podczas Q2 warunki się poprawiły i tor zdążył przeschnąć. Dało to bardzo dużą przewagę kierowcom, którzy  postanowili wcześniej wyjechać na slikach. Między innymi Alex Albon zdecydował, aby rozpocząć drugą sesję kwalifikacyjną na miękkiej mieszance, dzięki czemu ukończył ją na pierwszym miejscu. Dużego pecha miał z kolei Charles Leclerc, który z uwagi na decyzję zespołu spóźnił się w wyborem odpowiednich opon i zakwalifikował się do wyścigu dopiero na 11 pozycji. Pogada podczas Q3 była jeszcze bardziej nieprzewidywalna. Kierowcy ponowienie wyjechali na oponach przejściowych, licząc na to, że z każdym kolejnym okrążeniem uda im się poprawiać czasy. Jednak z uwagi na czerwoną flagę wywołaną przez Oscara Piastriego, kwalifikacje się przedłużyły i na torze było już zbyt dużo zalegającej wody. Pole position zdobył, nie kto inny, jak Max Verstappen z przewagą 1,2 sekundy nad drugim Nico Hulkenbergiem, który później , otrzymawszy karę od sędziów spadł na piątą pozycję startową, przekazując pierwszy rząd Fernando Alonso. Bardzo dobry start wyścigu zaliczył Lewis Hamilton, który zdołał przebić się na drugą pozycję i starał się utrzymać, jak najbliżej za liderem Maxem Verstappenem. Na siódmym okrążeniu z wyścigu odpadł Logan Sargeant. Dla Amerykanina był to kolejny fatalny weekend, podczas którego ponownie nie zdobył ani jednego punktu. Występ do zapominania miał również George Russel, który na 15 okrążeniu uszkodził swój bolid i konieczna była wymiana przedniego skrzydła. 15 okrążeń przed końcem sprawy wyglądały dla niego jeszcze gorzej. Problemy z hamulcami spowodowały, że Brytyjczyk musiał wycofać się z wyścigu. Na czele stawki niedościgniony Max Verstappen jechał po kolejne zwycięstwo w sezonie. Holender przekroczył linię mety prawie 10 sekund przed drugim Fernando Alonso, który po pit stopie zdołał odebrać drugą pozycję Lewisowi Hamiltonowi. Udany wyścig zaliczyli obaj kierowcy Ferrari. Po starcie z odległej 10 i 11 pozycji dzięki odpowiedniej strategii ukończyli wyścig na 4 i 5 miejscu, zdobywając dużo cennych punktów. Verstappen i Red Bull powiększają swoją przewagę w klasyfikacji mistrzostw i pewni siebie zmierzają na kolejną rundę sezonu, jaką będzie wyścig w Austrii.

Formuła 1 GP Hiszpanii

Formuła 1, jak co roku powróciła do Hiszpanii na kolejną rudne mistrzowskiego sezonu 2023. Circuit de Barcelona-Catalunya przeszedł w tym roku zmiany w postaci zlikwidowania szykany w trzecim sektorze, co miało zwiększyć możliwości ataku na prostej startowej. Od początku weekendu na nowej konfiguracji bardzo dobrze czuł się dwukrotny mistrz świata Max Verstappen. Holender wykręcił najlepszy czas w każdej sesji treningowej, a następnie w kwalifikacjach zdobył pole position do niedzielnego wyścigu, który także zdominował. Prowadził od samego początku, wykręcił najszybsze okrążenie i dojechał do mety z przewagą 24 sekund nad drugim Lewisem Hamiltonem. Dla Red Bulla radość była niestety tylko po jednej stronie garażu. Sergio Perez ponownie zaliczył nie najlepszy występ w kwalifikacjach, kończąc je już w Q2. Ostatecznie po starcie z jedenastej pozycji udało mu się dojechać na czwartym miejscu, jednak dla zespołu nie był to oczekiwany wynik. Podobnie u kierowców Ferrari wyścig nie poszedł po ich myśli. Carlos Sainz mimo bardzo dobrych kwalifikacji i starcie z drugiej pozycji spadł na piąte miejsce i jak sam przyznał nie był w stanie utrzymać się w pobliżu pierwszej czwórki. Sytuacja u jego kolegi z zespołu Charlesa Leclerca wyglądała jeszcze gorzej. Monakijczyk przez cały weekend mierzył się z problemami w swoim bolidzie, przez co odpadł już w Q1 i nie zdołał nawet zdobyć ani jednego punktu. Duże powody do zadowolenia miał z kolei zespół Mercedesa. Zarówno Lewis Hamilton, jak i George Russel stanęli na podium, pokazując, że ich bolid powoli nabiera tempa i zależy im, aby regularnie dojeżdżać na czołowych miejscach. Za dwa tygodnie kierowcy ponownie przeniosą się do Ameryki północnej, jednak tym razem będą rywalizować na torze Gilles Villeneuve w Kanadzie.

Formuła 1 GP Monako

Grand Prix Monako było pierwszym w tym roku wyścigiem o potrójną koronę motorsportu. Każdy kierowca marzy o podium i zwycięstwu na ulicach Monte Carlo. W tym roku było prawie pewne, że to zawodnicy Red Bulla będą dyktować tempo i walczyć o wygraną. Faworytem do zdobycia pole position był również Charles Leclerc. Monakijczyk dwa lata z rzędu wygrywał kwalifikacje, jednak ani razu nie udało mu się dojechać na podium. Również i w tym roku nie zapowiadało się na dobry rezultat. Po zdobyciu trzeciego miejsca w kwalifikacjach otrzymał od sędziów karę przesunięcia o 3 pola na starcie za blokowanie Lando Norrisa. Walkę o pole position toczyli Fernando Alonso i Max Verstappen. Mimo świetnego przejazdu Hiszpana w Q3, Verstappen zdołał odrobić w ostatnim sektorze stracony czas, i to on ustanowił najszybsze okrążenie w sesji kwalifikacyjnej. Fatalnie z kolei poradził sobie jego kolega z zespołu Sergio Perez, który rozbił swój bolid na pierwszym przejeździe w Q1. Pierwsza połowa wyścigu przebiegła całkiem spokojnie. Z uwagi na to, że niełatwo wyprzedza się na ciasnych ulicach w Monako, kierowcy jechali przez większość czasu jeden za drugim. Wszystko zmieniło się na 52 okrążeniu, gdy na torze pojawiły się pierwsze krople deszczu. Każdy czekał na to jaką strategię podejmą rywale i kiedy będzie odpowiedni moment na zmianę opon. Po paru okrążeniach tor był już naprawdę mokry i wszyscy zdecydowali się założyć opony przejściowe. Mimo trudnych warunków lider wyścigu Max Verstappen jechał praktycznie bezbłędnie i przekroczył linię mety prawie 30 sekund przed drugim Fernando Alonso. Trzecie miejsce i swoje pierwsze podium w Monako zdobył francuz Esteban Ocon, a za nim do mety dojechali kierowcy Mercedesa Lewis Hamilton i George Russell. Podsumowując był to kolejny niemalże wymarzony weekend dla dwukrotnego mistrza świata Maxa Verstappena, który powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej do 39 punktów nad rywalami.

Formuła 1 GP Miami

Formuła 1 powraca do Miami na drugi wyścig w historii tego toru. Zeszłoroczny zwycięzca i obecny lider klasyfikacji generalnej Max Verstappen mocno liczył na powtórzenie wyniku sprzed roku. Od początku weekendu Red Bull wykładał karty, pokazując wszystkim, że wciąż są najszybszym zespołem w stawce. Po pierwszym przejeździe w Q3 najszybszy czas należał do Sergio Pereza, natomiast jego główny rywal Max Verstappen znajdował się dopiero na dziewiątej pozycji po tym, jak zepsuł swoje okrążenie pomiarowe. Nie zmieniało to faktu, że wciąż miał naprawdę duże szanse przebić czas swojego kolegi z zespołu podczas drugiego przejazdu. Holender musiał jednak przerwać swoje okrążenie, gdy na torze pojawiła czerwona flaga wywołana przez Charlesa Leclerca, który zakończył kwalifikacje w barierach. Oznaczało to, że z pierwszej linii wystartują Sergio Perez oraz Fernando Alonso, a za nimi Carlos Sainz i Kevin Magnussen. Start przebiegł dosyć spokojnie. Lider wyścigu starał się jak tylko mógł odjechać od reszty stawki. Nie był jednak w stanie obronić się przed niesamowicie szybkim Maxem Verstappenem, który już na 15 okrążeniu znalazł się 3 sekundy za nim. Verstappen znajdował się również na innej strategii, która pozwoliła mu na dużo późniejszy pit stop i miększą mieszankę na koniec wyścigu. Po wyjeździe z alei serwisowej Holender potrzebował zaledwie dwóch okrążeń, aby dojechać do swojego kolegi z zespołu i bez większych problemów wyprzedził go zostając nowym liderem i zwyciężając ponownie na torze Miami. Był to kolejny dublet w tym sezonie dla Red Bulla, który jeszcze bardziej umocnił się w klasyfikacji generalnej zespołów. Na trzecim miejscu dojechał nie, kto inny jak Fernando Alonso. Hiszpan jest naprawdę w świetnej formie i wierzy, że uda mu się sięgnąć po zwycięstwo. Słaby występ zaliczyli z kolei kierowcy Ferrari. Obaj przyznali, że wciąż brakuje ich bolidom tempa i odpowiednich ustawień, by móc walczyć o czołowe pozycje. Za dwa tygodnie F1 wraca do Europy na kolejne trzy wyścigi we Włoszech, Monako oraz w Hiszpanii.

Formuła 1 GP Azerbejdżanu 

Formuła 1 wraca do Azerbejdżanu, aby odbyć po raz pierwszy w tym roku nowy format weekendu wyścigowego. FIA postanowiło, że w tegorocznym kalendarzu odbędzie się sześć takich weekendów. W piątek odbyła jedna sesja treningowa oraz kwalifikacje do niedzielnego wyścigu, które trzeci raz z rzędu na tym torze wygrał Charles Leclerc. Następnie w sobotę rano czekały kierowców krótkie kwalifikacje do popołudniowego sprintu. Ponownie najszybszy w kwalifikacjach okazał się Charles Leclerc, pokonując dwa Red Bulle. Monakijczyk nie miał niestety tak dobrego tempa wyścigowego i po paru okrążeniach został wyprzedzony przez Sergio Pereza, który nie oddal pozycji lidera do samej mety. Trzeci z niewielkimi uszkodzeniami w swoim bolidzie po walce z Georgem Russelem dojechał Max Verstappen. Poza jednym wyjazdem samochodu bezpieczeństwa i odpadnięciem Yukiego Tsunody, sprint przebiegł dosyć spokojnie. Kierowcom bardziej zależało na głównym wyścigu i woleli niepotrzebnie nie ryzykować. Niedzielny wyścig rozpoczął się bez żadnych przygód. Charles Leclerc zdołał obronić na starcie pierwsze miejsce, jednak już na czwartym okrążeniu, gdy dozwolony był system DRS stracił pozycję na rzecz Sergio Pereza, a następnie wyprzedził go Max Verstappen. Na 10 okrążeniu z wyścigu odpadł Nyck de Vries, który goniąc za Guanyu Zhou, zahaczył kołem o bandę, uszkadzając zawieszenie w swoim bolidzie. Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa i wielu kierowców postanowiło, skorzystać na tym, zjeżdżając po wymianę opon. Po wznowieniu rywalizacji mogliśmy oglądać walkę kierowców Mercedesa oraz Astona Martina. Zarówno Fernando Alonso, jak i Lance Stroll przez cały weekend mieli problemy z aktywacją systemu DRS w swoich bolidach. Mimo to ponownie pokazali, że są naprawdę szybcy i wciąż liczą się w walce o podium. Na czele stawki do samej mety prowadziły Red Bulle z potężna przewagą nad trzecim Ferrari. Po 51 okrążeniach jako pierwszy dojechał Sergio Perez przed swoim kolegą z zespołu Maxem Verstappenem. Dla Meksykanina było to drugie zwycięstwo w tym sezonie, czym pokazał, że chce zawalczyć o tegoroczny tytuł mistrza. Trzecie miejsce i pierwsze podium w tym sezonie dla Ferrari zdobył Charles Leclerc. Za dwa tygodnie kierowcy wracają do Europy, aby odbyć kolejne trzy wyścig z rzędu.

Formuła 1 GP Australii 

Na trzecią rundę mistrzostw świata Formuła 1 zaleciała do pięknej i słonecznej Australii. Przez wiele lat odbywała się tutaj inauguracja sezonu F1. Pandemia Koronawirusa spowodowała jednak, że zarówno w roku 2020, jak i 2021 wyścig został odwołany. Z kolei w roku 2022 tor przeszedł gruntowne zamiany. Nitka toru stała się prostsza i o wiele szybsza. Pozwoliło to tym samym na utworzenie czwartej sekcji DRS. Uważam, że zmiany, które zostały wprowadzone na torze Albert Park są jak najbardziej udane, co potwierdziło m.in. tegoroczne GP. Piątkowe treningi były zadziwiające ciekawe jak na standardy F1. Wielu kierowców miało problem, żeby znaleźć odpowiednie ustawienia bolidu i złożyć idealne okrążenie. Dodatkowo w połowie drugiego treningu pojawiły się dość nietypowe dla wyścigu w Melbourne opady deszczu. Kwalifikacje rozpoczęły się od czerwonej flagi, spowodowanej przez Sergio Pereza. Meksykanin wypadł z toru na trzecim zakręcie i utknął w żwirze bez możliwości powrotu. Z kolei jego kolega z zespołu Max Verstappen czuł w Australii znakomicie i zdobył drugie w tym sezonie pole position. Były to, więc kolejne mieszane kwalifikacje dla zespołu Red Bull Racing. Bardzo dobrze poradziły sobie oba Mercedesy. Szef zespołu Toto Wolff powiedział, że nie spodziewał się tak dobrego rezultatu. George Russel ustawił się do wyścigu w pierwszym rzędzie, a Lewis Hamilton na trzecim miejscu. Alex Albon również przejechał znakomite okrążenia, awansując do Q3 i zdobywając ósme miejsce. Wyścig świetnie rozpoczęli kierowcy Mercedesa. Obaj wyprzedzili Maxa Verstappena i starali się możliwie jak najdalej odjechać. Z kolei fatalnie wszystko się zaczęło dla Charlesa Leclerca, który po kontakcie z Lancem Strollem wyleciał z toru i tak samo jak Sergio Perez utknął w żwirze. Na siódmym okrążeniu z toru wypadł także Alex Albon i zakończył swój wyścig w barierach. Od razu na torze pojawiła się neutralizacja i lider wyścigu George Russel zjechał po zmianę opon, licząc, że zyska, dzięki temu przewagę. Jednak z uwagi na porozrzucany żwir na torze, sędziowie postanowili zatrzymać wyścig. Oznaczało to dla Russela spadek na siódmą pozycje. Nowym liderem został jego kolega z zespołu Lewis Hamilton. Brytyjczyk mimo pustego toru przed sobą nie był jednak w stanie utrzymać pierwszego miejsca. Niedługo po restarcie Verstappen bez większych problemów wyprzedził go i z każdym kolejnym okrążeniem powiększał przewagę. Na osiemnastym okrążeniu z powodu zapalenia się jednostki napędowej z wyścigu odpadł George Russel. Oznaczało to już trzecią tym razem wirtualną neutralizację. W międzyczasie mogliśmy podziwiać świetną jazdę Sergio Pereza, który po starcie z ostatniego miejsca zawzięcie starał się odrabiać kolejne pozycje. Gdy wydawało się, że już nic nie może się wydarzyć Kevin Magnussen uderzył w bandę, rozrywając swoją oponę. Sędziowie uznali, że wyścig musi zostać zatrzymany, aby porządkowi mogli bezpiecznie pozbierać porozrzucane kawałki z opony i podłogi bolidu. Po parudziesięciu minutach przerwy kierowcy ponownie ustawili się na polach startowych. Do końca wyścigu pozostały zaledwie dwa okrążenia, więc teoretycznie każdy mógł stanąć na podium. Restart był jednak kompletnym chaosem. Wszystko zaczęło się do kontaktu Carlosa Sainza z Fernando Alonso. Następnie dwaj koledzy z zespołu Alpine Pierre Gasly i Esteban Ocon zakończyli swój wyścig, doszczętnie rozbijając swoje bolidy o bandę. Jakby tego było mało Logan Sargeant wjechał w tył Nycka de Vriesa i tym samym obaj utknęli w pułapce żwirowej. Na torze pojawiła się już trzeci raz czerwona flaga. Z uwagi, że kierowcy nie przejechali nawet pierwszego sektora, gdy wyścig został zatrzymany, kolejność końcowa była, taka jak na restarcie z wyjątkiem oczywiście kierowców, którzy odpadli. Oznaczało to, że drugi raz w tym sezonie zwycięzcą został Max Verstappen. Drugie miejsce zdobył Lewis Hamilton, a trzeci był Fernando Alonso. Dobry wyścig przejechali także kierowcy McLarena. Zarówno Lando Norris, jak i Oscar Piastri zdobyli swoje pierwsze punkty do klasyfikacji generalnej. Australia dała nam pełno dramatu, chaosu oraz naprawdę intensywną rywalizacje. Był to również pierwszy wyścig w historii Formuły 1, podczas którego były trzy czerwone flagi. Miejmy nadzieję, że następna rudna, jaką będzie wyścig po ulicznym torze w Baku, będzie równie ekscytująca. 

Formuła 1 GP Arabii Saudyjskiej 

Arabia Saudyjska ponownie gościła drugą rundę Mistrzostw Świata Formuły 1. Tor Jeddah Corniche przeszedł w tym roku parę zmian, aby jeszcze bardziej poprawić bezpieczeństwo kierowców. Nie wpłynęło to jednak na czasy okrążeń. Zdobywca pole position Sergio Perez wykonał niemal identyczny czas, jak rok temu. Dużego pecha w kwalifikacjach miał Max Verstappen. Przez awarie pół osi musiał się wycofać z Q2 i przystąpił do wyścigu z 15 pozycji. Kolejnym pechowcem był tegoroczny debiutant Logan Sargeant. Amerykanin pojechał świetne okrążenie w Q1 dający mu bezproblemowy awans do Q2, jednak jego czas został unieważniony przez sędziów ze względu na najechanie na linie wjazdu do alei serwisowej. Uważam, że była to absurdalna decyzja, zwłaszcza, że w wyścigu niektórzy kierowcy pozwalali sobie na tą linie najeżdżać. Drugi najszybszy w kwalifikacjach był Charles Leclerc. Monakijczyk otrzymał jednak karę 10 miejsc za wymianę jednostki napędowej, przez co wystartował dopiero z dwunastej pozycji. Z pierwszej linii, dzięki temu wystartował Fernando Alonso. Hiszpan zaliczył świetny start i wyprzedził Sergio Pereza na pierwszym zakręcie. Dobre tempo Astona Martina nie wystarczyło, aby utrzymać się przed piekielnie szybkim Red Bullem. Na czwartym okrążeniu Perez odzyskał straconą pozycje. W dodatku Hiszpan dostał 5 sekund kary za niepoprawne ustawienie się na starcie. Oznaczało do spadek o kolejne pozycje. Od serwowanie kary ułatwił wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Był on spowodowany zatrzymaniem się Lance’a Strolla na poboczu. Uważam, że była to kolejna nieodpowiednia decyzja sędziów, którzy tłumaczyli, że decyzja była spowodowana brakiem pewności miejsca zatrzymania się przez Strolla. Na neutralizacji skorzystał również Max Verstappen. Holender zjechał na wymianę opon, nie tracąc ani jednej pozycji. Po wznowieniu rywalizacji szybko uporał się z George’em Russelem i Fernando Alonso. Świetną walkę stoczyli ze sobą Kevin Magnussen i Yuki Tsunoda. Przez parę okrążeniem Duńczyk zawzięcie starał się wyprzedzić Tsunode jednak ten skutecznie i czysto się bronił. Ostatecznie 5 okrążeń przed metą Magnussen uporał się z Japończykiem i tym samym wyszarpał mu ostatni punkt do klasyfikacji generalnej. Wyścig zwyciężył Sergio Perez, który zdołał dojechać przed goniącym go Maxem Verstappenem. Meksykanin potwierdził tym samym, że znakomicie radzi sobie na torach ulicznych. Dla Red Bulla był to kolejny udany weekend z dwoma kierowcami na pierwszych dwóch miejscach. Powody do świętowania miał również Aston Martin. Ponowne trzecie miejsce pokazał, że są w znakomitej formie i mogą walczyć o kolejne podium. Wielkimi przegraliby byli z kolei kierowcy McLarena. 15 i 17 lokata w wyścigu oraz brak jakichkolwiek punktów oznacza dla zespołu ostatnie miejsce w klasyfikacji generalnej zespołów. Szefostwo McLarena powinno jak najszybciej znaleźć powód słabego tępa i spróbować poprawić swojej osiągi. Zespół posiadania dwóch młodych i znakomitych kierowcą, którzy uważam, że w odpowiednim bolidzie są w stanie powalczyć o podium, a nawet o wygraną. Za dwa tygodnie Formuła 1 poleci do Melbourne w Australii, gdzie odbędzie się trzecia runda mistrzostw świata.

Formuła 1 GP Bahrajnu

Od początku tego roku mogliśmy podziwiać wiele różnych serii wyścigowych. Jednak znaczna większość fanów motorsportu niecierpliwie czekała na marzec i tym samym rozpoczęcie sezonu królowej motorsportu Formuły 1. Pierwszy weekend wyścigowy odbył się w Sakhir na torze Bahrajn International. Jest to jeden z kilku wyścigów, podczas którego kierowcy jeżdżą już po zachodzie słońca, przy sztucznemu oświetleniu. Bolidy wyglądająca więc spektakularnie, a emocje są jeszcze większe. Rok temu Formuła 1 wkroczyła w nową erę. Wiele zmian w regulaminie sprawiło, że bolidy znacznie się różnią od tych z 2021. Pierwszą różnicą jest waga. Nowe samochody ważą 798kg, a więc prawie 50 kg więcej. Kolejną cechą jest przywrócenie tak zwanego efektu przyziemienia. Polega on na uzyskaniu większości docisku aerodynamicznego poprzez przepływ powietrza pod bolidem, dzięki czemu przy dużych prędkościach będzie przeciągamy do toru. Zapoczątkowało to nowy efekt potocznie nazywany ,,porposing’’ czyli prościej mówiąc podskakiwanie. Sprawiło to wiele kłopotów zespołom i w roku 2023 postanowiono wprowadzić niewielkie zmiany mające na celu zmiejszenie tego efektu. Poza efektem przyziemienia oraz wagą auta zmiany dotknęły również aerodynamikę przedniego i tylnego skrzydła. Są one prostsze i wyglądają na nieco większe, a wszystko po to, aby zmniejszyć efekt ,,brudnego powietrza’’ i ułatwić bliską jazdę za innym bolidem. Innymi dosyć widocznymi zmianami są nowe 18-calowe koła oraz zaślepione felgi, które także mają poprawić podążanie za kimś poprzez rozrzedzenie przepływu powietrza wokół bolidu. Myślę, że zmiany regulaminowe zostały w skrócie wyjaśnione i można przejść do sezonu 2023, a konkretnie GP Bahrajnu. Najszybsze w kwalifikacjach okazały się dwa Red Bulle. Pole position zdobył dwukrotny mistrz świata Max Verstappen, a obok niego na starcie ustawił Sergio Perez. Drugi rząd zajęli kierowcy Ferrari, a tuż za nimi z piątej pozycji ruszył Fernando Alonso. Nowy zespół okazał się dla Hiszpana strzałem w dziesiątkę. Aston Martin od samych testów przedsezonowych okazał się być piekielnie szybkim. Świetny czas w kwalifikacjach pozostawiał tylko pytanie, jak bolid wypadnie w wyścigu. Krótko mówiąc wypadł swietnie. Fernando wykorzystał jego pełen potencjał i dojechał do mety na trzeciej pozycji za Red Bullami. Zwycięzcą został Max Verstappen, który jechał spokojny praktycznie bezproblemowy wyścig. Pechowcami wyścigu na pewno był wicemistrz świata z zeszłego roku Charles Leclerc. Monakijczyk musiał wycofać się z wyścigu po tym, jak jednostka napędowa w jego bolidzie nagle odmówiła posłuszeństwa. Fatalny występ zaliczyli również kierowcy McLarena. Debiutant Oscar Piastri nie przejechał nawet połowy wymaganego dystansu i jako pierwszy z całej stawki zakończył swój wyścig. Wcale nie lepiej poradził sobie jego kolega z zespołu Lando Norris. Brytyjczyk mimo całkiem dobrego tępa nie uniknął własnych problemów i dojechał do mety ze stratą dwóch okrążeń do lidera wyścigu. Bardzo dobry wyścig przejechali z kolei obaj kierowcy Williamsa. Alex Albon dojechał na 10 pozycji, zdobywając 1 punkt do klasyfikacji generalnej, a Logan Sargeant ukończył wyścig jako 12. Uważam, że jak na debiutanta poradził sobie naprawdę dobrze i pokazał zarówno swój potencjał jak i potencjał bolidu. Brak jakiejkolwiek neutralizacji z wyjazdem samochodu bezpieczeństwa mógł być lekkim zaskoczeniem, jednak jestem pewien, że jeszcze nie raz w tym sezonie zobaczymy go na torze. Druga runda Mistrzostw Świata Formuły 1 również odbędzie się na Bliskim Wschodzie. Kierowcy zmierzą się w Arabii Saudyjskiej na ulicznym torze Jeddah Corniche Circuit.