WEC 6H Fuji

Przedostatnia rudna sezonu WEC 2023 odbyła się na japońskim torze Fuji. Od wielu lat Toyota dominowała ten wyścig zarówno w klasie LMP1, jak i Hypercar. W tym roku mimo bardzo licznej konkurencji wynik był podobny. Do przejechania jak zawsze kierowcy mieli dystans sześciu godzin. Pole position zdobył prototyp Toyoty #7, a na drugim miejscu zakwalifikowała się siostrzana załoga #8. Start jednak nie przebiegł po ich myśli. Już na pierwszym zakręcie prowadzenie przejęło Porsche Penske #6, a na drugie miejsce przedarło się Ferrari #50. Kierowcy Toyoty nie zamierzali jednak odpuszczać i godzinę po starcie oba prototypy przebiły się na drugie i trzecie miejsce tuż za prowadzącym Porsche #6. Przez kolejne cztery godziny kolejność na czele stawki się nie zmieniała. Dopiero na dwie godziny przed końcem Ryo Hirakawa w Toyocie #8, dzięki świetnemu manewrowi zdołał wyprzedzić Kevina Estre i został nowym liderem wyścigu. Niedługo później po bratobójczej walce na pierwsze miejsce wskoczyła załoga Toyoty #7 i nie oddała prowadzenia już do samej mety. Dla japońskiego zespołu było to szóste zwycięstwo w sezonie i tym samym pozwoliło to na zdobycie mistrzostwa świata w klasyfikacji konstruktorów. Na trzecim miejscu dojechali kierowcy Porsche #6, a minutę za nimi na metę wpadły dwa prototypy Ferrari. W klasie LMP2 z pole position wystartował zespół United Autosport #22 i utrzymywał się na czele przez większość sześciogodzinnej rywalizacji. Pod koniec wyścigu lepszym tempem dysponował prototyp WRT #41, przedzierając się na pierwsze miejsce i zwyciężając pierwszy wyścig w sezonie. Walka o drugą pozycję toczyła do samego końca. Gdy wydawało się, że dublet samochodów WRT jest już pewny, na przedostatnim okrążeniu Felipe Albuquerque w prototypie United #22 wyprzedził Robina Frijnsa i odebrał mu drugie miejsce. W klasie samochód LM GTE AM najszybsza w kwalifikacjach była Corvette Racing #33. Szybko jednak prowadzenie w wyścigu przejął Aston Martin  #777, a na drugim miejscu podążał damski zespół Porsche #85. W połowie wyścigu sprawy dla Corvette Racing wyglądały jeszcze gorzej, po tym, jak zespół otrzymał 30 sekundową karę od sędziów za spowodowanie kolizji z Ferrari #54. Na godzinę przed końcem na czele klasy znajdowały się dwa Ferrari, a za nimi podążała Corvette. Mimo lepszego tempa podczas ostatniego stintu Nicky Catsburg nie zdołał dogonić rywali i musiał zadowolić się najniższym stopniem podium. Na pierwszym miejscu dojechał zespół AF Corse #54 z przewagą prawie 20 sekund nad drugim Kessel Racing #57. Wyścig w Fuji przyniósł Toyocie mistrzostwo konstruktorów, jednak wciąż czekamy, kto zostanie mistrzem świata kierowców zarówno w klasie Hypercar, jak i LMP2. Do końca sezonu pozostała już ostatnia runda, która jak co roku będzie miała miejsce na torze w Bahrajnie.

WEC 6H Monza

Toyota wygrywa na Monzie, pokonując Ferrari na własnej publiczności. Po wyścigu w Le Mans Mistrzostwa Świata Endurance przybyły do Włoch na piątą rundę sezonu. Od początku treningów rywalizacja między zespołami była niesamowicie zbliżona do siebie. Pole position z czasem 1:35.358 zwyciężył prototyp Toyoty #7, a na drugim miejscu ze stratą zaledwie 0.017 sekundy zakwalifikowało się Ferrari AF Corse #50. Mike Conwey wykonał całkiem dobry start i utrzymywał pierwszą pozycję, aż do wypadku Astona Martina #777 i wyjazdu samochodu bezpieczeństwa. Po restarcie prowadzenie przejął Peugeot #93. Francuzki zespół już w Le Mans radził sobie bardzo dobrze, a na Monzie ich tempo było jeszcze lepsze i byli zdecydowanie jednymi z kandydatów do zwycięstwa. Po kolejnych pit stopach pozycję lidera przejęły prototypy Porsche, a następnie do walki przystąpiło również Ferrari. W późniejszej fazie rywalizacji, dzięki odpowiedniej strategii i dobremu tempu na czoło stawki ponownie wskoczyła Toyota #7 i prowadziła tak już do końca wyścigu, zwyciężając z przewagą ponad 15 sekund nad drugim Ferrari AF Corse #50. Trzecie miejsce i tym samym pierwsze podium w kategorii Hypercar zdobył Peugeot #93. W klasie LMP2 przez pierwsze 4 godzin rywalizacji prowadziły na zmianę prototypy United Autosports #22 i #23. Następnie na pierwsze miejsce wskoczył Team WRT #31. Belgijski zespół jechał naprawdę solidny wyścig i miał bardzo duże szanse na wygraną. Niestety ze względu na awarię samochodu na ostatnie 20 minut przed końcem, musieli się wycofać z rywalizacji. Zwycięzcami zostali dzięki temu kierowcy zespołu Jota #28. Drugie miejsce należało do Alpine Elf Team #36, a najniższy stopień podium zajął Team WRT #41. Kategorię LM GTE AM zdominowały samochody Porsche, zajmując pierwsze trzy miejsca. Jako pierwszy po 185 okrążeniach do mety dojechał Dempsey – Proton Racing #77. 11 sekund za nim przyjechali zawodnicy Iron Lynx #60, a na trzeci był zespół GR Racing #86. Największe powody do zadowolenia mieli jednak kierowcy Corvette Racing #33. Mimo czwartego miejsca w wyścigu, łączna zdobycz punktowa pozwoliła im na dwa wyścigi przed końcem zdobyć mistrzostwo świata w klasie LM GTE AM. Kolejna rudna odbędzie się dopiero 10 września na torze Fuji w Japonii.

Le Mans 24H

W 1923 roku po raz pierwszy w historii odbył się wyścig Le Mans 24H. W tym roku mogliśmy świętować jego setną rocznicę i 91 edycję. Do tegorocznej rywalizacji przystąpiły 62 zespoły, z czego, aż 16 samochodów z najwyższej klasy Hypercar, 24 samochody LMP2, 21 aut LM GTE AM oraz jeden samochód innowacyjny, jakim był Chevrolet Camaro ZL1 z serii NASCAR. Głównymi kandydatami do zwycięstwa były oczywiście samochody Toyoty. Przez ostatnie pięć lat dominowały w wyścigu i mają zdecydowanie najwięcej doświadczenia z klasą Hypercar. Mimo to nie byli jednak w stanie dorównać tempa ich włoskim rywalom, którzy już w treningach pokazali, że są naprawdę szybcy. Oba prototypy Ferrari zwyciężyły kwalifikacje, a następnie Antonio Fuoco w swoim Ferrari AF Corse #50 ustanowił najszybsze okrążenie w sesji Hyperpole, zdobywając pole position z czasem 3:22.9. W klasie LMP2 z pierwszego miejsca wystartował zespół Idec Sport #48, a na czele samochodów GTE AM stanęła Corvette Racing #33. Wyścig rozpoczął się na częściowo mokrej nawierzchni, co spowodowało niemałe zamieszanie na torze, zwłaszcza że cała stawka postanowiła startować na oponach typu slick. Pierwszym pechowcem był Jack Aitken, który rozbił swojego Cadillaca #311 na wyjściu z szykany Daytona i tym samym wywołał pierwszy wyjazd samochodu bezpieczeństwa. W międzyczasie na pierwsze miejsce wskoczyła Toyota #8, jednak nie na długo. Po wznowieniu rywalizacji przez następne godziny na pozycji lidera mogliśmy oglądać Ferrari, Cadillaca, a także Porsche. Sytuacja na czele ponownie zmieniła się około godziny 19:00, gdy na torze pojawił się nagły, ulewny deszcz, który zaskoczył wielu kierowców. Z uwagi na kolejne incydenty na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, a prowadzenie objął Peugeot #94. Niedługo po zakończeniu neutralizacji pozycję lidera przejął zespół Hertz Team Jota #38. Radość w zespole nie trwała jednak zbyt długo. 19 godzin przed końcem Yifei Ye wypadł z toru, mocno uszkadzając swój samochód i potrzebna była wizyta w garażu. Razem ze zmierzchem przyszły kolejne problemy czołowych ekip. Po dosyć sporym incydencie z wyścigu odpadła Toyota #7. Z kolei siostrzany zespół wysunął się na prowadzenie i przez całą noc nie oddawał swojej pozycji. Dopiero nad ranem prowadzenie przejęło Ferrari AF Corse #50 i do samej mety mimo problemów podczas pit stopów utrzymywało się przed Toyotą #8, która ostatecznie musiała zadowolić się drugim miejscem. Dla Ferrari było to historyczne, dziesiąte zwycięstwo w Le Mans. Trzecie i czwarte miejsce należało do Cadillaca #2 i #3. W klasie LMP2 przez praktycznie większość wyścigu prowadził polski zespół Internet Europol Competition #34. Dzięki odpowiedniej strategii i bardzo dobrej jeździe ze strony wszystkich trzech kierowców zdołali przekroczyć linię mety na pierwszym miejscu, wygrywając po raz pierwszy w karierze. Drugie miejsce, tak, jak i w zeszłym roku zajął Team WRT #41, a na trzecim miejscu dojechał Duqueine Team #30. W kategorii LM GTE AM zwyciężył zespół Corvette Racing #33. Tym samym zostali ostatnimi zwycięzcami w historii samochodów klasy LM GTE. Podium uzupełnili Aston Martin #25 oraz Porsche #86. Myślę, że z pewnością można przyznać, że setna rocznica Le Mans 24H była niesamowicie ekscytująca i pokazała wszystkim prawdziwe oblicza 24-godzinnego wyścigu. Kierowców czeka teraz miesiąc przerwy, zanim powrócą na tor, jakim będzie „włoska świątynia prędkości’’ Autodromo Nazionale Monza.

WEC 6H Spa-Francorchamps

WEC z przytupem powraca do Belgi. Trzecia runda sezonu odbyła się na słynnym torze Spa-Francorchamps. Wyścig, jak co roku był zaplanowany na sześć godzin. Do tegorocznej rywalizacji przystąpiło 37 samochodów, z czego aż 12 z kategorii Hypercar. Ostatni raz taką stawkę w najwyższej klasie mogliśmy oglądać za czasów LMP1 podczas Le Mans w 2018 roku. W treningach klasycznie najszybsze były Toyoty, jednak w kwalifikacjach stawka była już dużo bardziej zbliżona do siebie. Najszybsze okrążenie wykręciło Ferrari nr 50. Niestety ich czas został anulowany po wyjeździe poza limity toru. Oznaczało to, że pole position zdobyła Toyota nr 7. W klasie LMP2 najszybszy okazał się zespół United Autosports nr 22, a z samochodów LM GTE AM Aston Martin nr 25. Wyścig rozpoczął się lekką mżawką, która sprawiła, że nikt do końca nie wiedział, jakie opony będą najlepsze na start. Dodatkowo brak kocy grzewczych mocno utrudnił rozgrzanie opon i wielu kierowców miało problem, aby zapanować nad samochodem. Dla bezpieczeństwa sędziowie postanowili zrobić 3 koła formujące i w końcu wyścig wystartował. Już na pierwszym zakręcie prowadzenie przejęły dwa Ferrari oraz Cadillac nr 2, którzy zdecydowali się na start na oponach deszczowych. Po kilkunastu minutach na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, wywołany przez jedno z samochodów Porsche GTE, które utknęło w pułapce żwirowej. Po wznowieniu rywalizacji tor zdołał przeschnąć i przewagę zyskały z kolei samochody startujące na oponach przejściowych. Na pozycje lidera wróciła Toyota nr 7, a za nią Porsche nr 6 i Cadillac nr 3, dla którego był to debiutancki występ. Niestety mimo bardzo dobrego tempa ich wyścig zakończył się przedwcześnie po tym, jak Renger van der Zande na słynnym zakręcie eau rouge stracił panowanie nad swoim samochodem, doszczętnie go rozbijając i tym samym, wywołując drugą neutralizację. Na pierwszych dwóch miejscach znalazły się teraz dwie Toyoty. Do kolejnego incydentu doszło 2,5 godziny przed końcem, gdy zderzyli się ze sobą Ferrari nr 45 oraz Floyd Vanwall prowadzony przez byłego mistrza świata F1 Jacquesa Villenueve’a. Nie był to jednak koniec przygód w klasie Hypercar. Godzinę po tym zdarzeniu z wyścigu odpadł wicelider klasyfikacji generalnej Ferrari nr 50. Podobnie, jak w przypadku incydentu Brendon Hartley’a z kwalifikacji, przyczyną były niedogrzane opony, które uniemożliwiły kontrolę nad samochodem. Po sześciu godzinach walki jako pierwsza do mety dojechała Toyota nr 7 przed siostrzanym samochodem nr 8. Trzecie miejsce zgarnęło Ferrari nr 51, które na ostatnim okrążeniu wyprzedziło Porsche Penske nr 5. W klasie LMP2 również walka trwała do samego końca. Zwycięstwo odniósł zespół WRT nr 41, drugie miejsce zajął United Autosports nr 22, a najniższy stopień podium po niesamowitej pogoni zdobył Internet Europol. Był to pierwszy raz w historii WEC, kiedy to dwóch Polaków oraz polski zespół stanęli na podium. W kategorii GTE AM świetne tempo oraz odpowiednią strategię miało Ferrari RichardMille-AF nr 83 i tym samym jako pierwsze dojechało do mety. Walka o kolejne miejsca podium trwała do samej mety. Ostatecznie jednak to Corvette nr 33 zdołała dojechać na drugiej pozycji, a tuż za nią Aston Martin nr 25. Spa jak zawsze nie zawiodło kibiców. Niesamowita rywalizacja oraz nieprzewidywalna pogoda dostarczyło pełno emocji. Następną rundą będzie setna rocznica słynnego i niepowtarzalnego wyścigu 24 godziny Le Mans.

WEC 6H Portimão

WEC powraca do słonecznej i gorącej Portugalii na drugą rundę sezonu 2023. Wyścig odbył się w Portimao na torze Autódromo Internacional do Algarve. Ostatni raz Mistrzostwa Świata Endurance odbyły się tam w 2021 roku, jednak wtedy był to wyścig 8-godzinny. Tym razem organizatorzy postanowili skrócić dystans do 6 godzin. Oznaczało to tym samym mniejszą ilość możliwych punktów do zdobycia. Tor Algarve gościł wiele różnych serii wyścigowych, takich jak F1, Moto gp, czy właśnie WEC. Jego główną cechą jest duża różnica poziomu między poszczególnymi zakrętami, co może wręcz przypominać kolejkę górską. Od samego początku weekendu wyścigowego świetne tempo miały obie Toyoty. Zarówno w treningach, jak i w kwalifikacjach zajęły dwa pierwsze miejsca. Tuż za nimi na starcie stanęły dwa samochody Ferrari. Wyścig zapowiadał, więc się na dominacje japońskiego zespołu. Jednak po niecałych dwóch godzinach Toyota nr 7 uległa awarii i konieczny był dłuższy postój w alei serwisowej. Oznaczało to tym samych brak jakichkolwiek szans na wygraną, a nawet podium. Na pierwszych trzech miejscach znajdowały się teraz trzy różne samochody Toyota, Ferrari oraz Porsche. Nie daleko za nimi mogliśmy oglądać również naprawdę ciekawe pojedynki o dalsze pozycje w klasie Hypercar. Uważam, że od pierwszego wyścigu w Sebring stawka naprawdę się do siebie zbliżyła i w kolejnych wyścigach coraz więcej zespołów będzie w walce o wygraną. W Portimao jednak Toyota wciąż była niedoścignięta i po 6 godzinach samochód nr 8 jako pierwszy przeciął linie mety z przewagą ponad okrążenia nad rywalami. Drugie miejsce zdobyło Ferrari nr 50, a na najniższym stopniu podium stanęli kierowcy Porsche Penske nr 6. W klasie LMP2, jak to zwykle bywa naprawdę trudno było przewidzieć zwycięzcę. Pole position zdobyła Prema Racing nr 63. Szybko jednak na pierwsze miejsce przedarł się zespół WRT nr 31. Następnie przez dalszą część wyścigu o pozycję lidera walczyły dwa auta United Autosports. Ostatecznie bratobójczą walkę wygrał United nr 22. Drugie miejsce zajął siostrzany samochód nr 23, a jako trzeci dojechał zespół WRT 41. W klasie GTE AM najszybsza w kwalifikacjach okazała się Corvette nr 33. Po starcie szybko jednak straciła pozycję lidera na rzecz Ferrari AF Corse nr 21, które przez prawie połowę wyścigu otrzymywało się na czele. Bardzo dobre tempo miały również ‚, żelazne damy’’ w Porsche nr 85. Zdołały wyprzedzić Corvette, a następnie wskoczyły na pierwsze miejsce. Niestety jeden błąd i obrót na torze sprawił że spadły na trzecie miejsce, a na pozycję lidera wskoczyła Corvette i do samej mety zdołała się obronić przed rywalami, wygrywając drugi z rzędu wyścig w tym sezonie. Podium uzupełnili również kierowcy Richard Mille AF Corse nr 83 oraz Iron Dames nr 85. Wyścig w Portimao myślę, że dał nam przedsmak tego, czego możemy oczekiwać w tym sezonie. W każdej klasie stawka jest naprawdę zbliżona do siebie i coraz trudniej będzie przewidzieć zwycięzcę. Za niedługo kierowcy zmierzą się na słynnym torze Spa Francorshamps w Belgi podczas kolejnego 6-godzinnego wyścigu.

WEC 1000 mil Sebring 

Sezon 2023 Mistrzostw Świata Endurance z przytupem rozpoczyna się na słonecznej i ciepłej Florydzie. Wielu fanów z niecierpliwością czekało na rozpoczęcie się sezonu zarówno amerykańskiej serii IMSA WeatherTech SportsCar Championship, jak i WEC. Głównie z uwagi na rywalizację najwyższej klasy Hypercar oraz LMDh (Le Mans Daytona h). Są one następcami starej klasy LMP1, która przez wiele lat była jedną z najszybszych kategorii w motorsporcie. Głównym celem nowej klasy jest tańsza produkcja aut i przyciągnięcie większej liczby producentów. W tym roku będzie ich, aż siedmiu. Hypercary to, Toyota, Ferrari, Peugeot, Glickenhaus oraz Vanwall, a z kolei na auta LMDh zdecydowali się Porsche i Cadillac. Poza główną klasą będziemy mogli oglądać także rywalizuje znanych już nam aut LMP2 oraz samochodów LM GTE AM. Pierwszy wyścig sezonu odbył się w Sebring na jednym z najstarszych amerykańskich torów Sebring International Raceway. Kwalifikacje wygrało Ferrari nr. 50 przed dwoma Toyotami. Przez pierwszą połowę wyścigu wyglądało na to, że ekipa z Maranello jest głównym faworytem do wygrania wyścigu. Wszystko się jednak szybko zmieniło. Kara przejazdu przez aleje serwisową oraz problem przy zmianie opon spowodował spadek samochodu z nr. 50 na trzecią pozycję. Na czele wysunęła się Toyota nr. 7, a tuż za nią podążał siostrzany samochód nr. 8. Wieloletnie doświadczenie japońskiego zespołu pozwoliło, aby zdobyć dublet, wygrywając na amerykańskiej zmieni. W klasie LMP2 walka trwała do samego końca. Na chwilę przed końcem liderem był zespół Hertz Team Jota nr. 48. Konieczna był jednak zjazd do alei serwisowej na dolewkę paliwa co skutkowało spadek na drugą pozycję. Na czele wysunęła się wtedy Prema Racing nr. 63. Gdy wydawało się, że nic już nie może ulec zmianie na dolewkę paliwa musiała również zjechać Prema, spadając na trzecie miejsce i tym samym, oddając prowadzenie byłemu liderowi Jota nr. 48. Krótko mówiąc kategoria LMP2, jak zawsze nie zawiodła. W klasie GT również nie brakowało ścigania. Pole position zdobył damski zespół Iron Dames w Porsche nr. 85. Żelazne damy jechały bardzo solidny wyścig, aż do momentu wyjazdu na mocno wyboiste pobocze i dosyć poważne uszkodzenie tyłu i podwozia samochodu. Na prowadzenie wysunęła się wtedy Corvetta nr. 33, która nie oddała pozycji do samej mety i zwyciężyła kategorię LM GTE AM. Podsumowując każda klasa dostarczyła nam naprawdę sporo intensywnego ścigania. Myślę, że w następnej rundzie, jaką będzie wyścig w Portimao będzie jeszcze ciekawiej, zwłaszcza w najwyższej klasie Hypercar.